To nie był łatwy rok
- Za 2020 rokiem chyba nie będzie pan tęsknił...
- No nie. To był rok, w którym pandemia „przykryła” wszystkie inne sprawy. Nie uniknęliśmy także tragicznych zdarzeń, jak choćby śmierć dyrektora muzeum, pana Zbigniewa Szczerbika.
- Mocno koronawirus wpłynął na gospodarkę gminy?
- Jej motorem są Neapco i Marcegaglia oraz kilka prywatnych firm, jak choćby Narzędziownia Pszenica ze Strojca. Po wiosennym lockdownie podniosły się one i pracują normalnie, a jeśli idzie o Neapco, to nawet są nowe przyjęcia do pracy. Niestety, ta mniejsza gospodarka - firmy jednoosobowe oraz zatrudniające po kilka osób - znalazły się w znacznie gorszej sytuacji, a w przypadku branży gastronomicznej, to w niewyobrażalnie trudnej. W kryzysie znalazł się tez drobny handel.
- Odbiło się to na sytuację finansową gminy? Przecież wpływy z podatków zmalały.
- Jeśli firma udokumentowała, że ma mniejsze dochody w porównaniu do 2019 roku, to udzielaliśmy jej - na ogólnych zasadach - ulg podatkowych, albo odraczaliśmy płatności. W skali roku nie były to jednak znaczące kwoty dla budżetu gminy.
- Żeby dopiąć ubiegłoroczny budżet gminy trzeba było się mocno nagimnastykować?
- Na budżecie cieniem kładła się oświata. Już tworząc go mieliśmy świadomość, że zabraknie nam kilku milionów i w ciągu roku będziemy do szkół musieli dołożyć. W związku z tym wszystkie ponadplanowe pieniądze były przeznaczane na ten cel. Zastrzykiem okazał się zwrot unijnych pieniędzy z tytułu zakończenia budowy ścieżki rowerowej Praszka - Aleksandrów. Trzysta tysięcy poszło na szkoły, podobnie jak wypracowana blisko półtoramilionowa nadwyżka budżetowa oraz kilkaset tysięcy złotych z podatku od czynności cywilno-prawnych. Wszystko to odbyło się kosztem rezygnacji z niektórych inwestycji, choćby budowy dróg.
- Sztandarową inwestycję - przebudowę i rozbudowę krytej pływalni - udało się jednak doprowadzić do finału.
- Basen to niewątpliwie nasz sukces. Warto było czekać na zakończenie prac dłużej niż zakładał plan. Pod względem technologicznym jest to obiekt najnowocześniejszy w województwie. Na plus można zaliczyć też zakończenie pierwszego etapu przebudowy ulicy Skłodowskiej.
- W świątecznym „prezencie” mieszkańcy gminy dostali znaczącą podwyżkę opłat za odbiór odpadów komunalnych. Pewnie nie dało się jej uniknąć, ale czy musiała być tak wysoka?
- Prawda jest taka, iż mimo wzrostu stawki do 32 złotych od osoby i tak zabraknie nam pieniędzy na gospodarkę śmieciową i pod koniec roku będzie trzeba dołożyć z budżetu gminy. Całkowite koszty pokryłaby opłata w wysokości 35-37 złotych. Decyzja dla radnych naprawdę była bardzo trudna, Ona uratowała fundusze gminy.
- Podwyżka to głównie rezultat drastycznego wzrostu ceny usług Eko-Regionu Bełchatów?
- Trzeba pamiętać, że wcześniejsza umowa z tą firmą była podpisana przed trzema laty. Przez ten czas nie mieliśmy żadnych podwyżek. W innych gminach były one systematyczne. Nie winię za to wszystko przedsiębiorstw, które zajmują się śmieciami, bo to wynik złej krajowej polityki w tym zakresie. Ustawę śmieciową nowelizowano wielokrotnie i za każdym razem była gorsza. Koszty na przykład bardzo „nabija” opłata marszałkowska za składowanie nieprzerobionych odpadów. W ostatnich trzech latach rosła ona w zastraszającym tempie - od sześćdziesięciu paru złoty do ponad dwustu za tonę. Ustawodawca nie może poradzić sobie z wprowadzeniem obowiązku utylizacji opakowań przez ich producentów. Tak jest w bardzo wielu krajach, podobnie jak z przyjmowaniem w sklepach opakowań szklanych. U nas sto procent kosztów utylizacji ponosi obywatel.
- Budżet na 2021 rok zapowiada się na trudny...
- To zależy od ściągalności podatków. Ciężarem znów będzie oświata. Według zapotrzebowań naszych jednostek powinniśmy na nią wydać 27 milionów, ja szacuję, że może to być 25 milionów. A subwencji oświatowej dostaniemy 11 milionów. Znów niezbędne będzie ograniczenie inwestycji lokalnych i przekazanie wszystkich dodatkowych pieniędzy na szkoły.
- W tej sytuacji na wielkie inwestycje raczej nie ma co liczyć.
- Na pewno powstanie centrum sportowo-rekreacyjne w niewykorzystanej części hali Kotwica. Jeśli zakwalifikujemy się na dofinansowanie, to zrobimy drugi etap ulicy Skłodowskiej. Może uda się wyremontować jakąś gminną drogę. Złożyliśmy trzy wnioski na inwestycje finansowane z rządowego funduszu COVID-owego. Ale najbardziej potrzebnym zadaniem jest budowa kotłowni przy szkołach i przedszkolach oraz domu kultury, do tej pory ogrzewanych przez Energię Praszka. Będzie to kosztowało około ośmiuset tysięcy, a może nawet milion złotych. To jest absolutny priorytet. Środki na to zostały zabezpieczone w budżecie gminy.
- Ma pan jakieś dobre informacje dla oczekujących na obwodnicę Praszki?
- W grudniu wojewoda opolski wydał ZRID, czyli pozwolenie na rozpoczęcie inwestycji drogowej, które zastępuje wszystkie inne pozwolenia. Muszę przyznać, że pod względem administracyjnym zostało to przeprowadzone bardzo sprawnie, zwłaszcza, że potrzebne było powtórne wydanie decyzji środowiskowej. To pozwolenie oznacza, że wykonawca obwodnicy - Mostostal Warszawa - może ruszyć z pracami. Myślę, że nastąpi to w najbliższych dniach, bo zaplecze budowlane powstało już wcześniej. Teraz geodeci będą mogli wyjść w teren i wyznaczać działki do wykupienia. Co ważne - brak zgody właściciela gruntu na cenę zaproponowaną przez rzeczoznawcę nie będzie wstrzymywało robót.
A.S.